Wysłany: 2005-08-24, 07:17 Nowa terapia zabija raka
"Fakt" pisze o tzw. terapii celowanej, która może być przełomem w leczeniu nowotworów.
Pan Józef Szymańczak był zdrowy jak koń. Nigdy nie cierpiał na żadną chorobę. Ale kilka miesięcy temu zaczął gwałtownie chudnąć. Stracił 14 kilogramów. Do tego doszły straszne bóle brzucha. Od lekarzy usłyszał słowa, które zabrzmiały jak wyrok: ma pan nowotwór. Dzisiaj wierzy, że będzie żył - czytamy w dzienniku.
Wszystko za sprawą nowatorskiej terapii, która przywraca nadzieję setkom tys. chorych.
Tzw. terapia celowana, to w uproszczeniu - pisze gazeta - chemioterapia bez skutków ubocznych. Czyli bez wypadania włosów, wymiotów, niszczenia szpiku kostnego. Lek blokuje receptory komórki rakowej, która przestaje się dzielić, brakuje jej tlenu i ginie. Atakowane są tylko komórki rakowe, a nie te zdrowe, jak ma to miejsce podczas zwykłej chemioterapii.
Z terapią celowaną wiążemy ogromne nadzieje - mówi dr Janusz Meder z Centrum Onkologii w Warszawie. Niestety zdarzają się nowotwory tak złośliwe, że lek na nie w ogóle nie działa - dodaje lekarz.
W Polsce co roku na raka zapada 120 tys. osób. Aż dwie trzecie z nich umiera. Dla wszystkich chorych, tak jak dla Józefa Szymczaka, najnowsza terapia stanowi olbrzymią nadzieję - informuje "Fakt".
(PAP)
A ostanio co krok słychać o coraz częstszych zachorowaniach na raka, oby ten przełom okazał się faktycznie przełomem.
Efekt Placebo otrzymuje sie w wyniku podania leku, jest to tzw lek "obojętny". Daje się go pacjentowi dla osiągnięcia skutku psychologicznego.
Przyklad: ktoś jest chory, dajesz mu witamine C, a mówisz mu ze to jest super nowoczesny lek, który umożliwi mu całkowite wyzdrowienie. To wpływa tak na psychike chorego, że "cudem" jest jak nowonarodzony.
To tak w skrócie. Być może zbyt infantylny przykład, ale mysle calkowicie oddaje sens tego procesu.
ywis [Usunięty]
Wysłany: 2005-09-23, 22:33
Dominika napisał/a:
To tak w skrócie. Być może zbyt infantylny przykład, ale mysle calkowicie oddaje sens tego procesu.
Napewno oddaje, bo nie wierzę w to, że osoba która by się dowiedziała, że ma nowotwór chciałaby się leczyć, aczkolwiek fakt faktem jest dużo osób które wiedzą o tym i się leczą.
Także jeśli chodzi o "efekt placebo", to dobry pomysł. Napewno na plus!
Blink [Usunięty]
Wysłany: 2005-09-24, 06:55
ywis napisał/a:
Napewno oddaje, bo nie wierzę w to, że osoba która by się dowiedziała, że ma nowotwór chciałaby się leczyć, aczkolwiek fakt faktem jest dużo osób które wiedzą o tym i się leczą.
Także jeśli chodzi o "efekt placebo", to dobry pomysł. Napewno na plus!
Ywis, zaczynam sie o Ciebie martwic bo nigdy nie mialem problemu ze zrozumieniem jaki przekaz niesie Twoja wypowiedz ale ostanio cos sie zmienilo. Ni cholery nie rozumiem o co chodzi w tym co napisales. Czyzbys ???
Wysłany: 2006-08-18, 10:20 Na tropie złośliwych przerzutów
Moment, w którym nowotwór zaczyna się szerzyć w organizmie, tworząc przerzuty, zawsze jest punktem zwrotnym choroby, który budzi największy strach.
Bez przerzutów rak nie zyskałby takiego znaczenia w zbiorowej świadomości. Mniej niż 10 procent przypadków śmierci związanych z nowotworami powodowanych jest przez pierwotny guz. Za resztę odpowiadają przerzuty do ważnych dla życia narządów: płuc, kości czy mózgu.
Chociaż chemioterapia i inne sposoby leczenia wydłużyły życie osób z przerzutami, nie opracowano żadnych specjalnych leków, które zatrzymywałyby ten proces. To dlatego, że aż do ostatnich lat przerzuty pozostawały czymś tajemniczym.
- W ostatnich 30 latach nauczyliśmy się wszystkiego o identyfikacji genów, których mutacje zapoczątkowują guzy - mówi dr Joan Massague, kierownik programu biologii i genetyki raka w nowojorskim Memorial Sloan-Kettering Cancer Center. Jak jednak dodaje, te postępy nie wyjaśniły procesu tworzenia się przerzutów.
Obecnie wiedza na ich temat zaczyna się kumulować i jesteśmy coraz bliżej nowych terapii. - Można się wkrótce spodziewać jakiegoś przełomu - dodaje Massague.
Dr Patricia S. Steeg, kierująca wydziałem nowotworów kobiet w laboratorium farmakologii molekularnej National Cancer Institute, patrzy w przyszłość z optymizmem. - Pierwsze preparaty są lub wkrótce będą we wczesnej fazie badań klinicznych. Jestem pełna entuzjazmu, znacznie bardziej, niż byłam pięć lat temu.
Złożoność zagadnienia mogła zniechęcać do badań. - Aby doszło do przerzutów, komórki nowotworowe muszą ulec dziesiątkom zmian genetycznych – co kontrastuje z niewielką ich liczbą, wystarczającą zwykle do zapoczątkowania pierwotnego guza - wyjaśnia dr Massague. Jeszcze bardziej sprawę komplikuje fakt, że każdy rodzaj przerzutów – na przykład rak piersi szerzący się do płuca czy rak prostaty dający przerzuty do kości – jest genetycznie i molekularnie odmienny. (…)
Naukowcy przez długi czas mieli tylko podstawową wiedzę na temat tego procesu. Niektórzy oceniali, że codziennie milion komórek nowotworowych odrywa się od guza o średnicy centymetra, z czego rozwija się zaledwie jedna na setki milionów. Gdyby nie zdarzało się to tak rzadko, rak byłby daleko bardziej zabójczy.
Ponad 80 procent nowotworów wywodzi się z wewnętrznej wyściółki narządów. By stać się przerzutem, komórka nowotworowa musi zerwać więzi z innymi komórkami - uwolnić się, przebić przez tkankę łączną, zmienić kształt i wypuścić „nóżki”, które pomogą jej przejść poprzez zbitą tkankę.
Po tej godnej iluzjonisty Harry’ego Houdini ucieczce, komórka przedostaje się poprzez naczynia włosowate do krwiobiegu, gdzie mogą ją rozerwać siły związane z krążeniem krwi albo też zaatakować białe krwinki.
Jeśli złośliwa komórka to przetrwa, przywiera do maleńkiego naczynia włosowatego, dopóki w końcu nie przedostanie się do tkanki obcego narządu.
W obcej tkance komórka nowotworowa, zwana teraz mikroprzerzutem, napotyka wrogie otoczenie. Na przykład wątroba jest obcym terytorium dla komórki raka piersi. Niektóre komórki obumierają natychmiast, inne giną po kilku podziałach. Są i takie, które pozostają w uśpieniu.
Ocalałe komórki regenerują się i kolonizują otoczenie, stając się makroprzerzutem, który można wykryć testami diagnostycznymi. W miarę jak przerzut się powiększa, staje się zabójczy, przytłaczając normalne komórki i zaburzając funkcjonowanie narządu.
W ostatnich latach naukowcy zaczęli badać wszystkie te etapy, aby zidentyfikować geny i ich molekularne produkty odpowiedzialne za opisane zmiany. Związane z tym odkrycia wzbudziły zainteresowanie specjalistów zajmujących się badaniami nad rakiem.
Jedno z nich dotyczy krytycznej roli, jaką odgrywa w tworzeniu się przerzutów dotknięty inwazją narząd, czyli mikrośrodowisko.
Nie jest to całkiem nowy pomysł. W roku 1889 brytyjski patolog Stephen Paget zaproponował „hipotezę ziarna i gleby”, według której rozwój komórki nowotworowej zależał od narządu, do którego trafiła.
Obecnie wiemy, że narząd w pewnym stopniu musi stać się podatny na guz. Im lepsze środowisko stwarza, im mniej sprawia ono trudności, tym łatwiej przeżyć komórkom rakowym. Ta teoria częściowo wyjaśnia, dlaczego niektóre pierwotne nowotwory wolą się szerzyć w pewnych narządach. Na przykład rak piersi daje przerzuty do mózgu, wątroby, kości i płuc, rak prostaty woli kości, zaś raki jelita grubego często dają przerzuty do wątroby.
- Przez długi czas byliśmy skupieni na ziarnie, a teraz zaczynamy lepiej rozumieć glebę i wzajemne oddziaływania pomiędzy glebą a ziarnem - mówi dr Lynn M. Matrisian, kierująca badaniami nad biologią nowotworów na Uniwersytecie Vanderbilt. – Najistotniejszą rzeczą będzie zrozumienie, co czyni określony narząd podatnym na przerzuty, a co temu przeszkadza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum