Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-12-20, 17:44
Panowie dyskutujący troszkę powyżej, pozwolę sobie na odrobinę uszczypliwości .
Ten temat ma poruszać problem zadawania, i odrabiania prac domowych, nijak to się ma do zasobu wiedzy studiujących, na różnego rodzaju „uniwerkach”, czy „polibudach”. Sięgacie zbyt głęboko, pomijając główny wątek zagadnienia, któremu daleko jeszcze do studenckich niuansów .
Dominika napisał/a:
A nie tak jak dziś w faktach 4-klasista miał problem z przeczytaniem słowa "rzeczpospolita".
No właśnie, ten dzieciak nie czytał jak czwartoklasista, on po prostu „dukał” .
Pamiętać należy o jednym; trening czyni mistrza. I tak jak po pracy, czy po szkole chodzimy na; siłownię, basen, czy na inne zajęcia, celem dopracowania własnych umiejętności, tak po zajęciach szkolnych trzeba przez czas jakiś posiedzieć za biurkiem, i w ramach treningu rozwijać intelekt.
I może nie byłoby całej tej sprawy, gdyby uczniowie i rodzice podchodzili do pozalekcyjnych zajęć jak do treningu, a nie jak do odrabiania zadanych lekcji.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-20, 17:50
Archdevil napisał/a:
Hmm, pamiętajcie o tegorocznym wykreśleniu wszelkiego rodzaju rachunków różniczkowych z matury, a późniejszym rocznikom nawet z programu.
Proponuję zaoszczędzone godziny lekcyjne przeznaczyć na religię, w końcu pisanie matury z przedmiotu z 1 godziną tygodniowo po prostu nie wypada.
miko 005 napisał/a:
I może nie byłoby całej tej sprawy, gdyby uczniowie i rodzice podchodzili do pozalekcyjnych zajęć jak do treningu, a nie jak do odrabiania zadanych lekcji.
Wyobraź sobie, że chodzisz codziennie do tej samej pracy przez 12 lat z uśmiechem i ochotą
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2461 Piwa: 25/43 Skąd: w-ń
Wysłany: 2007-12-20, 18:05
Powiem wam jakie jest moje zdanie choc pewnie znów mi sie oberwie....
Uważam ze ktos tam powinien dokładnie przejzec program nauczania....pierwsza rzecz religia i biologia.Na tej pierwszej dzieci sie uczą ze człowieka stworzył Bóg ,natomiast na drugiej .że powstał z czegoś Moze niech sie zdecydują .....Druga rzecz uczą ze Gagarin był na ksieżycu ,choc od dawna wiadomo że to bzdura(no chyba że cos w miedzy czasie wyjaśnili a ja tego nie wiem)
Żal mi dzieciaków bo część z nich chodzi do szkoły na późniejsze godziny ,wracają do domu jak jest ciemno,zmęczone psychicznie,rozbierają sie ,siadają by zjeść obiad i idą do lekcji.....
A gdzie czas na zajecia dodatkowe???Czy poprostu zabawe.....Chwała dzieciom którym nauka szybko i łatwo idzie ale te wolniejsze chodzą spać po 20 czesem później.Nie wspomnę już o ciezkich kilogramach które noszą na plecach.
Nauczanie w podstawówce układów równań czy nawiasów kwadratowych czy innych bzdur to głupota.Niech uczą ale w wyższych klasach tam gdzie dzieci mniejwięcej planują co bedą w życiu robiły.W Holandii przecietne dziecko zna 2-3 języki obce,mają mnóstwo zajec dodatkowych,mają czas na zabawę na dzieciństwo.Ale właśnie dlatego ze tam nie mają zadawanych prac domowych .Dopiero w późniejszych klasach.Zresztą w Szkocji jest tak samo.I nie powiedziałabym ze z tego powodu są nic nie umiejącymi tłumokami,wrecz przeciwnie ,wiekszość kończy studia za to brak im zwykłych robotników .Ktoś wcześniej wspomniał ze przydałoby sie zmienić sposób nauczania na bardziej zachecający.Jak narazie to jakie dzieciak ma oceny zależy (nie zawsze)od tego z jakiej rodziny pochodzi.Dziecko z biedniejszej rodziny czy patologicznej z góry jest na stracinej pozycji w konfrontacji z dzieckiem np lekarza...
Stres jaki towarzyszy dzieciakom niejednokrotnie doprowadza do tego ,że chocby nie wiem jak sie w domu wykuło w szkole nie wydusi słowa.Wiec wiele zależy też od nauczyciela.Ja osobiscie nie zapomnę nigdy Pani Bilińskiej.Teraz polatach wspominam ja z sympatią ale jako dziecko jej nienawidziłam.Potrafiła tak zeszmacić człowieka że nic juz sie nie chciało.To tyle....
Pomógł: 15 razy Dołączył: 06 Maj 2007 Posty: 659 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-20, 18:36
Administrator napisał/a:
Ilość zajęć z matematyki na pierwszym roku PŁ Wydział Elektrotechniki i Elektroniki to 13 godzin tygodniowo (analiza matematyczna i algebra). Jest to naprawdę dużo a poziom całkiem przyzwoity. Nie ma możliwości aby uczniowie szkół średnich przeznaczali na matatematykę podobną ilość godzin. Jeżeli studenci nie mają podstaw z matematyki to może należałoby wprowadzić mechanikę od 2 semestru po ostrym pół roku matematyki.
Pomimo tego, że kończyłem klasę mat-fiz w LO jeszcze na ul. Śląskiej na PŁ z matematyką nie było łatwo. Nie wyobrażam sobie jak radzą sobie ludzie z profilu ogólnego, którzy nie mają pojęcia o całkowaniu i rachunku prawdopodobieństwa. Niestety ale nasze szkoły średnie zmuszają do nauki zbyt wielu przedmiotów przez co nawet jeśli ktoś wie, że jedynie matematyka będzie mu potrzebna nie może się na niej skupić (j. polski, historia , języki obce itd.) Politechnika to politechnika, poziom matematyki w porównaniu do rożnych kierunków Uniwersytetów i Akademii jest naprawdę wysoki, o czym miałem okazję osobiście się przekonać pisząc egzamin z matematyki na UŁ już po PŁ.
Świetnie powiedziane np. u nas w technikum w pierwszych dwóch latach jest tyle tych ogólnych przedmiotów a przecież można by dać więcej tych co będą nam potrzebne w przyszłości, np. jestem na kierunku technik informatyk to powinno być wiadomo że więcej matematyki czy fizyki albo dobra niech już jest tak jak jest ale przynajmniej żeby nauczyciele dostosowali się do kierunków. Jeśli jest ktoś na informatyce no to nauczyciele nie powinni mieć powiedzmy takie same wymagania z biologii czy geografii jak ktoś kto jest w liceum ogólnokształcącym...
13 godzin tygodniowo matematyki na pierwszym roku My mamy 12 w ciągu całego toku kształcenia
Nauczanie w podstawówce układów równań czy nawiasów kwadratowych czy innych bzdur to głupota.Niech uczą ale w wyższych klasach tam gdzie dzieci mniejwięcej planują co bedą w życiu robiły.
To jest przydatne, bo w późniejszych klasach np w gimnazjum tempo nauczania samej matematyki sie spowalnia, przerabiane jest mniej nowego materiału, a trygonometria jest dopiero w połowie pierwszej liceum! Młodsze dzieci szybciej przyswajają wiedzę i takie podstawy, bo tu gł. chodzi o kolejność mnożenia, powinny mieć ćwiczone już w podstawówce.
edzia i odziu napisał/a:
W Holandii przecietne dziecko zna 2-3 języki obce,mają mnóstwo zajec dodatkowych,mają czas na zabawę na dzieciństwo.Ale właśnie dlatego ze tam nie mają zadawanych prac domowych .Dopiero w późniejszych klasach.
W Polsce jest odwrotnie, w podstawówce z każdej lekcji praca domowa, w gimnazjum z mniej więcej połowy, w liceum z co niektórych. Przejawia się tu założenie moim zdaniem dobre, że od pierwszej klasy należy pomagać dzieciom wyrabiać nawyk uczenia się w domu i powtarzania lekcji, bo to jest bardzo ważne.
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2461 Piwa: 25/43 Skąd: w-ń
Wysłany: 2007-12-20, 23:41
Ja to wszystko rozumie ,my teraz jesteśmy dorosli ,troszke inaczej patrzymy na te sprawy ale nie żal wam tych małych dzieci,tego ze nie mają czasu dla siebie,przeżywają taki stres.Wierzę że można to w jakis mądry sposób rozwiazać ,odciążyc ich w dźwiganiu tego wszystkiego .Moja córa chodzi do 5 klasy ale nie chciałabym dzwigac jej torby a potem sie dziwią ze dzieci mają kregosłupy krzywe.
Jeśli chodzi o przyswajanie wiedzy przez maluchy to prawda ,ale idąc tym tokiem myslenia niedługo zaczniemy uczyc czytać 10 miesieczne niemowlęta bo i tak juz to co niektórzy robią metodą Glenna Domana.....Moze zacząć uczyc tych wszystkich rzeczy od gimnazjum ...hmmmm cieżki temat bo z każdej strony znajdzie sie jakies ale.
Niestety ale nasze szkoły średnie zmuszają do nauki zbyt wielu przedmiotów przez co nawet jeśli ktoś wie, że jedynie matematyka będzie mu potrzebna nie może się na niej skupić (j. polski, historia , języki obce itd.)
U nas w szkole jak zwracamy uwagę nauczycielom, że np. po co nam to, jeżeli jesteśmy na profilu humanistycznym, powtarzają do znudzenia: wy chodzicie do szkoły OGÓLNOKSZTAŁCĄCEJ, więc musicie mieć wiedzę ogólną ze wszystkich przedmiotów.
Ogólną wiedzę jako taką mam, ale skoro jestem na humanie wiadomo, że najbardziej skupiam się na polskim, historii wosie i angielskim.
Dobrze, z tej biologii mogę się nauczyć bo to jest przydatne w dalszym życiu. Ale po co mi z chemii jakieś przeróżne reakcje, których nawet nie potrafię wymówić? No ale oczywiście dla każdego nauczyciela najważniejszy jest JEGO przedmiot..
Rozmyślając nad głównym zagadnieniem tego tematu, którym jest cel i sens prac domowych, muszę przyznać, że są one jednak potrzebne. Wyrabiają w uczniu poczucie obowiązku, stają się formą treningu, utrwaleniem wiadomości zdobytych w szkole... Nie każdy potrafi skupić się na lekcji i wynieść z niej wszystko, co zostało przekazane, a dzięki pracy domowej ma szansę powtórzyć materiał, skoncentrować się na nim w spokoju domowych ścian. Często 45 minut lekcji jest swego rodzaju „wprowadzeniem” do omawianego w klasie tematu. Bardzo zdolnym uczniom wystarczy ten czas, żeby zrozumieć podane informacje i nie potrzebują dodatkowych ćwiczeń, jednak są wśród nich i tacy, których poziom wiedzy po zajęciach wymaga przyswajania wiadomości jeszcze w domu. Zapewne większość uczących się należy do tej drugiej grupy. Tak też moim zdaniem ćwiczenia po godzinach lekcyjnych rzeczywiście przydają się w trakcie edukacji.
Marta napisał/a:
Ale po co mi z chemii jakieś przeróżne reakcje, których nawet nie potrafię wymówić?
Taki już urok każdego LO. Jednak zdarzają się przypadki, kiedy osoby z klas humanistycznych zdają chemię na maturze…
A może kiedyś ta wiedza pomoże w życiu rodzinnym, gdy trzeba będzie pomóc dziecku przy odrabianiu prac domowych… Zaoszczędzi się wtedy pieniądze na korepetycjach dla swojej pociechy.
Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 08 Sty 2008 Posty: 189 Skąd: prawie Wieluń ;)
Wysłany: 2008-01-13, 18:48
A ja zacytuje moją nauczycielkę od polskiego, która na tą sprawę zareagowała tak: "I właśnie dlatego powinniście odrabiać prace domowe. Żeby w przyszłości nie wygadywać takich bzdur jak ten cały Rzecznik Praw Dziecka od siedmiu boleści" I podpisuje się pod tymi słowami. Fakt, że czasami nauczyciele przesadzają z ilościa prac domowych (zwłaszcza w podstawówce) wcale nie znaczy, że są one nielegalne! Jak dla mnie to jakieś kompletne bzdury. Gdyby nie zadania domowe wielu uczniów zapewne w ogóle nie zaglądałoby do książek...
_________________ Is there a chance?
A fragment of light at the end of the tunnel?
A reason to fight?
Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 08 Sty 2008 Posty: 189 Skąd: prawie Wieluń ;)
Wysłany: 2008-01-14, 18:41
Jack_Black napisał/a:
Izaura napisał/a:
Gdyby nie zadania domowe wielu uczniów zapewne w ogóle nie zaglądałoby do książek
I tak wielu uczniów nie zagląda do nich
Tak to prawda, ale przynajmniej część z nich widząc groźbę zbliżającej się oceny niedostatecznej jednak zmusza się by coś zrobić. Fakt, że i tak większość woli się schować w szkolnej toalecie i w tej niezwykle miłej atmosferze odrobić pracę domową no ale cóż... Efekty są widoczne i tylko oni na tym tracą, nikt inny.
_________________ Is there a chance?
A fragment of light at the end of the tunnel?
A reason to fight?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum