Pomógł: 22 razy Wiek: 38 Dołączył: 03 Maj 2006 Posty: 2051 Piwa: 9/14 Skąd: Chotów
Wysłany: 2008-02-01, 08:00 Zarzuty prokuratorskie dla wieluńskich lekarzy
Cytat:
Wieluńscy lekarze zabili mi syna
Stanisław Kukuła z Wierzchlasa pod Wieluniem oskarża medyków z wieluńskiego szpitala o zaniedbania lekarskie, które doprowadziły do śmierci jego 33-letniego syna. - Chcę tylko sprawiedliwości, nie obchodzi mnie odszkodowanie - mówi.
Prokurator zarzuca dwóm lekarzom: ordynatorowi oddziału chirurgii ogólnej Markowi S. i jego zastępcy Wiesławowi P., popełnienie błędów lekarskich. Grozi im nawet 5 lat więzienia. Pierwsza rozprawa w tej sprawie rozpocznie się 14 lutego w Sądzie Rejonowym w Wieluniu.
- Irek był w szpitalu tylko 5 dni, ale to wystarczyło, by ignorancja lekarzy doprowadziła do jego śmierci - denerwuje się Stanisław Kukuła.
Syna pana Stanisława przyjęto do szpitala z rozpoznaniem niedrożności porażennej i ostrego zapalenia trzustki. Dostał leki, jednak stan pacjenta bardzo się pogorszył.
- Zajmowali się Irkiem na pół gwizdka. Jak już był w krytycznym stanie, stwierdzili, że ze względu na niejasny obraz choroby odeślą go do Łodzi. Tamtejsi lekarze próbowali syna ratować, ale było za późno, bo wdało się zakażenie. Zabili mi syna - na wspomnienie tamtych wydarzeń w oczach pana Stanisława pojawiają się łzy. - Przecież to mogło spotkać każdego. Dlatego nie mogłem tego tak zostawić. Nawet z dokumentacją był problem, bo wieluńscy lekarze nie przesłali jej tego dnia, kiedy syn trafił do szpitala w Łodzi. Historię choroby przefaksowali dopiero nazajutrz po wielkiej awanturze - wspomina pan Stanisław.
Do tragedii doszło trzy lata temu, przez dwa lata dokumentacji dotyczącej leczenia Ireneusza Kukuły przyglądali się specjaliści Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Na podstawie ich opinii prokurator przedstawił zarzuty dwóm lekarzom z oddziału chirurgii ogólnej: zamiast podjąć niezwłoczną interwencję chirurgiczną, kontynuowali leczenie zachowawcze. W końcu akt oskarżenia trafił do wieluńskiego sądu.
Bożena Łaz, dyrektor SP ZOZ w Wieluniu, zna sprawę, ale nie chce się o niej wypowiadać. - Sąd ustali prawdę - ucina wszelkie pytania.
Sprawy nie chce też komentować Zbigniew Kaczka, dyrektor ds. lecznictwa z SP ZOZ Wieluń: - Prokuratura poprosiła mnie o dostarczenie dokumentacji lekarskiej, więc to zrobiłem. Trzy lata temu nie byłem dyrektorem, a nie jestem chirurgiem ogólnym, nie mogę się na ten temat wypowiadać.
Ordynator Marek S. zapewnia: - Z mojej strony wszystko zostało wykonane zgodnie ze sztuką lekarską. Więcej powiem po sprawie.
Marcin Stokowski, wiceprezes wieluńskiego sądu, tłumaczy, że czyny, których popełnienie zarzucił lekarzom prokurator, polegają na "niedołożeniu należytej staranności przy ocenie stanu zdrowia pacjenta, a w konsekwencji na bezzasadnym kontynuowaniu leczenia, zamiast podjęcia niezwłocznej interwencji chirurgicznej".
- Miało to spowodować narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - mówi wiceprezes Stokowski.
Grozi za to kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na 14 lutego. Stanisław Kukuła nie żąda odszkodowania. - Zależy mi na tym, by sąd wymierzył lekarzom odpowiednią karę. Wtedy będę miał moralną satysfakcję, że już nigdy nie wyrządzą nikomu krzywdy. O odszkodowanie wystąpi synowa. Syn osierocił dwójkę dzieci.
W wygraną w sądzie wątpi Adam Sandauer, prezes Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere. - Pozycja poszkodowanego w Polsce jest wyjątkowo niedobra. O ile szkodę jest łatwo udowodnić, to z winą jest problem. Mogą pojawić się opinie, że był to ciężki przypadek i w trakcie operacji pojawiły się nieprzewidziane komplikacje. To najczęstsze opinie biegłych. Każda niejasność jest interpretowana na korzyść oskarżonego - tłumaczy szef stowarzyszenia, które walczy o przestrzeganie etyki lekarskiej.
(Daniel Sibiak)
Pozycja poszkodowanego w Polsce jest wyjątkowo niedobra. O ile szkodę jest łatwo udowodnić, to z winą jest problem. Mogą pojawić się opinie, że był to ciężki przypadek i w trakcie operacji pojawiły się nieprzewidziane komplikacje. To najczęstsze opinie biegłych. Każda niejasność jest interpretowana na korzyść oskarżonego
Identyczna sytuacja była z moim 30-letnim wówczas synem.Inna była tylko ekipa lekarska na tym oddziale.Dlatego będe ze szczególnym zainteresowanie śledził rozwój sprawy.Teraz trochę czasy sie zmieniły ale 9 lat temu nie miałbym żadnej szansy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum