Wysłany: 2008-03-28, 14:05 Resort rolnictwa: ceny żywności wzrosną o 10-15 proc.
Cytat:
Resort rolnictwa: ceny żywności wzrosną o 10-15 proc.
28.3.Warszawa (PAP)
- Z analiz resortu rolnictwa wynika, że realny wzrost cen żywności w 2008 roku wyniesie w Polsce 10-15 proc. - powiedział PAP wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak.
"Obecny wzrost cen żywności ma charakter globalny i należy spodziewać się, że ceny nadal będą rosły. Z naszych analiz wynika, że wzrost cen żywności w 2008 roku wyniesie w Polsce 10-15 proc. rok do roku" - powiedział wiceminister.
Ceny żywności, jego zdaniem, podążają za cenami energii oraz wzrostem kosztów pracy i cen surowców rolnych.
"Wspólnie z resortem pracy szacujemy, że w okresie prac sezonowych brakuje ok. 200-300 tys. osób - tak zwanych pracowników sezonowych. Rosną zatem płace i co za tym idzie - koszty produkcji. Dodatkowym czynnikiem zwiększającym koszty są utrzymujące się wysokie ceny energii oraz inflacja" - zaznaczył.
Wiceminister spodziewa się, że ceny zboża utrzymają się, a nawet wzrosną, jeżeli warunki pogodowe w tym roku nie będą sprzyjające i nie zmieni się popyt światowy.
"Nieurodzaj i rosnący globalny popyt w zeszłym roku spowodowały, że na dzień dzisiejszy ceny zboża są o 40 proc. wyższe niż w analogicznym okresie zeszłego roku i nadal rosną" - powiedział Ławniczak.
"Trzeba się tu spodziewać tendencji wzrostowej. Nic nie zapowiada spadku cen. Gdyby zbiory w Polsce wyniosły 28 mln ton - jak wstępnie szacuje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - moglibyśmy spodziewać się, że ceny zboża spadną o 20-30 proc. Jednak przymrozki w kwietniu lub w maju mogą spowodować spadek plonów i dalszy wzrost cen" - dodał.
Według prognoz ministerstwa, w najbliższym czasie należy spodziewać się niewielkiego spadku ceny mięsa wołowego oraz mleka, a także utrzymania się niższych cen drobiu.
Ceny trzody powoli rosną i takiej tendencji należy się spodziewać w najbliższych miesiącach.
"W ciągu miesiąca cena tucznika powinna wzrosnąć maksymalnie do 3,80 zł/kg, ale nie powinno spowodować to wzrostu ceny dla konsumenta. W marcu ceny owoców były wyższe o ok. 20 proc. niż rok temu (przymrozki w zeszłym roku spowodowały spadek plonów o ok. 50 proc.) i prawdopodobnie utrzymają się na tym poziomie; ewentualnie mogą lekko maleć. Tańsze niż rok temu są warzywa. Spodziewamy się również kilkuprocentowego spadku cen wołowiny oraz spadku ceny mleka o ok. 12 proc. w najbliższym czasie" - powiedział wiceminister.
Ławniczak zwrócił uwagę na fakt, że Polska, tak jak cała Europa, nie ma zapasów zboża, które mogłyby utrzymać stabilność cen w okresie np. niesprzyjającej pogody.
"Dlatego warto inwestować w zapasy i tworzyć rezerwy, które będą wentylem bezpieczeństwa. Tym bardziej, że USA i Brazylia przeznaczają dużą część produkcji na tak zwaną energię odnawialną i wkrótce nie będą już zainteresowane sprzedażą zboża do Europy" - powiedział.(PAP)
Wydawałoby się że podwyżki mamy za sobą... 3 lata temu chleb kosztował 2,20(1,2kg) teraz 3,4zł.
Wracajac do cen zywnosci, (dobrze ze nie ogladam tv bo bym uwierzyl w te glupoty co tam mowia), jest to spowodowane tylko i wylacznie inflacja - czyli zwiekszona podaza pieniadza, ktory dodrukowuje sobie NBP
Polecam ciekawy artykul...
Cytat:
Mity są nieodłączną częścią ludzkiego świata. Dotyczy to również rzeczywistości gospodarczej. Są wyśmienitym narzędziem zakłamywania rzeczywistości, zrzucania winy na metafizykę, czy też świat, który jest poza zasięgiem działań człowieka. W ostatnim czasie w polskich mediach, które podążają tutaj w ślad za amerykańskimi opowieściami, mogliśmy dostać mnóstwo ciekawych wywodów na temat rosnącej w Polsce oficjalnej inflacji. Nie zamierzam się rozwodzić na temat tego, że oficjalne wskaźniki inflacji są w Polsce zaniżane, o czym doskonale wie każdy, kto kupuje systematycznie żywność. Nie zamierzam dyskutować o tym, że inflacja jest wyższa niż się nam to wmawia, lecz o samych powodach inflacji.
Nie ma bowiem kontrowersji co do tego, że inflacja w Polsce występuje. Co najwyżej występuje spór co do tego, jaka jest jej rzeczywista wielkość. Nie wiemy natomiast do końca czym jest ona powodowana. Niestety mądre osoby pojawiające się w telewizji często mówią o tym, że inflacja jest powodowana czynnikami, jak to mówią, „realnymi”, które są poza zasięgiem polityki pieniężnej, prowadzonej przez bank centralny. Ostatnio modne wytłumaczenie dotyczy rozwijającej się dynamicznie gospodarki chińskiej. Skoro Chińczycy się rozwijają, to znaczy, że muszą konsumować więcej dóbr. A przez to, że nasi azjatyccy bracia jedzą, piją, jeżdżą samochodami i zużywają surowce, to rośnie ich cena, a więc na całym świecie pojawia się inflacja.
Takie wyjaśnienie niedawno usłyszałem w polskiej telewizji, lecz nie jest to jakaś specyfika naszego regionu. Identyczną niemal historię widziałem w amerykańskich mediach. Gospodarka chińska się rozwija, więc rosną ceny. Wydawać zatem by się mogło, że w ogóle niepotrzebny jest w Polsce Narodowy Bank Polski, a przynajmniej nie do tego, żeby prowadzić politykę pieniężną. W końcu najwyraźniej robi to za niego Chińska Partia Ludowa, która, wydając komendę więźniom politycznym „jedźcie więcej!”, prowadzi do wzrostu inflacji w Polsce. Gdy natomiast każe zmniejszyć konsumpcję, wtedy wprowadza restrykcyjną politykę pieniężną i zwalcza inflację w Polsce. Być może to właśnie ta partia winna stać się konstytucyjnym organem odpowiedzialnym za politykę monetarną?
Oczywiście trochę koloryzuję, ale ma to na celu podważenie tego typu rozumowania. Jeśli faktycznie Chiny decydują o wzrostach cen, to dlaczego Rada Polityki Pieniężnej podnosi stopy procentowe? W końcu, jeśli te czynniki są poza zasięgiem Polski, to po co w ogóle reagować? Prawda jest bowiem taka, że inflacja jako wzrosty wszystkich cen dóbr kupowanych przez konsumentów występuje, ponieważ w gospodarce rośnie ilość pieniędzy. Faktycznie jeśli Chińczycy kupowaliby nagle więcej ropy, to wzrośnie jej cena i tego doświadczyliby również Polacy. Niemniej jednak przy tej samej ilości pieniędzy, gdyby wydawali więcej na droższą ropę, to musieliby mniej wydawać na inne dobra, co spowodowałoby zmniejszenie się cen tych innych dóbr. Ogółem zatem wszystkie ceny nie mogłyby rosnąć na raz.
Tak się dzieje, gdy polityka pieniężna opiera się na zwiększaniu ilości pieniądza w obiegu. To robi amerykański bank centralny, to samo robi europejski i w ślad za nimi polski (z tą różnicą, że polski robi to wyraźnie rozważniej niż Europa i Stany).
Nota bene sama ropa wbrew temu co tak wiele osób twierdzi radykalnie nie drożeje. Owszem, w ostatnim czasie baryłka podrożała. Z tymże jest to wzrost w dolarach. Jeśli przeliczymy tę cenę na złotówki to okaże się, że ropa nie zdrożała tak bardzo. A jeśli porównamy cenę ropy do cen kruszców, czy kukurydzy i zboża to okaże się, że ropa tanieje.
Ropa w dolarach drożeje, ponieważ amerykański bank centralny prowadził przez lata ekspansywną politykę łatwego pieniądza i zwiększał jego ilość w obiegu. Na obecne efekty, czyli nagły boom towarowy, wzrosty cen kruszców, ropy, surowców, nie trzeba było długo czekać. Taka inflacja zawsze wynikała i dzisiaj również wynika z tego samego: zwiększania ilości pieniądza w obiegu, a nie niedobrych Chińczyków, którzy nagle postanowili zwiększyć swoją konsumpcję. Ta prawda dotyczy tak samo banku centralnego amerykańskiego, jak i europejskiego czy polskiego. Inflacja jest powodowana zwiększaniem ilości pieniądza w obiegu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum