Pomógł: 12 razy Dołączył: 15 Lis 2005 Posty: 883 Piwa: 12/4 Skąd: Planeta Ziemia
Wysłany: 2008-05-27, 14:54
Zaostrzenie kryteriów przy zdawaniu egzaminu nie da gwarancji, że kierowca będzie przestrzegał zasad bezpieczeństwa na drodze.
Uważam, że Miko 005 bardzo konkretnie wskazał, jak dalece powonno zmienić się prawo, aby raz na zawsze wyelimnować osoby niebezpieczne dla siebie i otoczenia.
Tylko nieuchronność kary, w dodatku dotkliwej za najcięższe przewinienia, może powstrzymać lawinę wypadków na naszych drogach.
Tyranię to mamy teraz, gdy wariat drogowy stwarza niebezpieczne sytuacje dla prawidłowo jadących użytkowników.
Może nie będzie przestrzegał przepisów, ale chociaż będzie umiał lepiej jeździć. Bo teraz egzamin polega głównie na nauczeniu się na pamięć ulubionych tras egzaminatorów. I wjedzie się później w duże, obce miasto i panika. Albo przed maskę wyskoczy pieszy i to samo. Niektóre reakcje trzeba wyćwiczyć w codziennym ruchu i dobrze by było żeby robiono to w "L-ce" a nie we własnym samochodzie po zdanym dzięki opanowanej trasie egzaminie. I wiek nie ma tu nic do rzeczy. Chociaż to minimalne 18 powinno być bo ten "doświadczony kierowca" może być bardziej niedojrzały od kierującego 16latka. A i tak nic nie pomoże w razie czego bo nie będzie miał raczej samochodu przystosowanego tak jak instruktor jazdy.
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Po raz kolejny się powtórzę. tpo nic nie zmieni czy taki "idiota" zrobi prawojazdy jak bedzie miał 18 lat czy 21 to i tak będzie stwarzał zagrożenie na drodze.
Pomógł: 12 razy Dołączył: 15 Lis 2005 Posty: 883 Piwa: 12/4 Skąd: Planeta Ziemia
Wysłany: 2008-05-27, 20:25
syd napisał/a:
Może nie będzie przestrzegał przepisów, ale chociaż będzie umiał lepiej jeździć. Bo teraz egzamin polega głównie na nauczeniu się na pamięć ulubionych tras egzaminatorów. I wjedzie się później w duże, obce miasto i panika. Albo przed maskę wyskoczy pieszy i to samo. Niektóre reakcje trzeba wyćwiczyć w codziennym ruchu i dobrze by było żeby robiono to w "L-ce" a nie we własnym samochodzie po zdanym dzięki opanowanej trasie egzaminie.
Nie zgodzę się z Tobą i uzasadnię to argumentami.
Nie nauczysz się jeździć na kursie, który trwa kilkanaście lub kilkadziesiat godzin.
Nawet wprawny kierowca - choćby posiadał nawi - w obcym mieście ma problemy z poruszaniem się według znaków. Może nie spanikuje, ale zawsze będzie się wyróżniał niepewną jazdą.
Wynika to z faktu, że polscy kierowcy nie grzeszą zbytnią kulturą i nie zwracają uwagi na "obcych w swoim mieście". Zamiast pomóc, klakson, wiącha i atmosfera staje się nerwowa.
Kultury za kierwonicą nie uczą na kursach.
A co do wieku, to prawo jazdy powinno się otrzymywać równo z pełnoletnością. Choćby z tego powodu, że siadający za kierownicą, w razie przykrego zdarzenia, ponosi pełną odpowiedzialność
A ja jestem ze zasadą jak dowód to i prawo jazdy. 16 lat wydaje mi się zbyt młodym wiekiem na prowadzenie auta. Poza tym ktoś już tutaj wspominał o odpowiedzialności karnej w razie wypadku...
Natomiast to kto powoduje te wypadki nie zależy od wieku w którym otrzymamy prawko tylko od stażu jego posiadania. Niektórzy 10 letni kierowcy gorzej jeżdżą od tych co mają prawko od roku.
Co do bardzo młodych ludzi trzeba wziąć pod uwagę chęć imponowania innym swoimi wątpliwymi jeszcze umiejętnościami i samochodem pożyczonym od ojca.
cogito napisał/a:
Nie nauczysz się jeździć na kursie, który trwa kilkanaście lub kilkadziesiat godzin.
Ot właśnie. A gdzie szkolenie w warunkach ekstremalnych?? Na lodzie, wodzie, piasku??? po 40 godzinach to niektórzy ledwo odróżniają hamulec od gazu
_________________ Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Nie nauczysz się jeździć na kursie, który trwa kilkanaście lub kilkadziesiat godzin.
Nawet wprawny kierowca - choćby posiadał nawi - w obcym mieście ma problemy z poruszaniem się według znaków. Może nie spanikuje, ale zawsze będzie się wyróżniał niepewną jazdą.
I zgadzam się z tym w 100%. Dlatego jestem za tym żeby kurs wyglądał inaczej. Nauka jazdy w ciężkich warunkach oraz po mieście. I więcej godzin w terenie (chociaż nauka parkowania też ważna, ale nie na zasadzie "jak się drugi pachołek schowa to kręć do oporu a potem szybko odbijaj"). I pomyślcie jak wygląda nauka jazdy w Wieluniu? Jazda po placu, potem na miasto i do Sieradza. A Wieluń oraz Sieradz to żadne metropolie nie są. A potem pojedzie człowiek do np. Wrocławia i często panikuje na sam widok tramwaju. Dlatego powinno się parę razy pojechać do większego miasta. Bo rozumiem niepewną jazdę, sam nie czuje się mistrzem kierownicy, ale trzeba na kursie nauczyć czegoś więcej niż poruszania się po kilku wybranych trasach. No i jeszcze testy na innych zasadach bo teraz to jest zwykła pamięciówka a przepisy mało kto zna. Sam pamiętam że jak się przygotowywałem do egzaminu to pod koniec po samym zdjęciu wiedziałem już że będzie odpowiedź A;)
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
W tej chwili na kursach tak naprawdę niewiele można się nauczyć. Na placu do wyboru jakaś czynność? Jak zdawałem prawko ponad 10 lat temu, trzeba było wszystko przejechać. Teraz co drugi powinien sobie przykleić zatem znaczek inwalidy z ośrodka egzaminacyjnego na szybę. A co z jazdą podmiejską? Trasami szybkiego ruchu? Tego na kursach jak na lekarstwo, w momentach, gdy jedzie się do miasta, w którym zdaje się egzamin. Weźmy pod uwagę taki Wieluń. Czego kierowca ma się nauczyć jeżdżąc wokół placu Legionów i oglądając dupy, jak on żadnego auta nie jest w stanie wyprzedzić podczas tych parudziesięciu godzin kursów? Jak już pisałem w poprzednim poście, należy przede wszystkim zaostrzyć egzaminy, a nie kary dla kierowców. Najpierw trzeba zacząć od dezynfekcji jądra, zanim ruszy się skorupkę.
Dołączył: 26 Maj 2008 Posty: 90 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Czarnożyły
Wysłany: 2008-05-27, 23:51
No to będzie po staremu, miałem kwit w łapie zaraz po 17 urodzinach bo wtedy była taka opcja (99')
Psychologiem nie jestem ale jak tak patrze na szkółki średnie wraz z inwentarzem to między wiekiem 16 a 17 lat róznicy nie stwierdzam. Średnia debilizmu zalezy raczej od lokalizacji i mentalnosci społecznosci , a na to wpływanie ograniczeniami wiekowymi nie pomoże. Podsumowanie: jestem za prawkiem od 16 roku życia.
Zresztą składka OC bedzie kosmiczna dla 16-letniego drajwera, a jak sie gówniarz rozpier.. furą starych to ci raczej odszkodowania nie zobaczą w satysfakcjonujacej lub jakiejkolwiek wielkosci.
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 11:16
Nie jest możliwe nauczyć się dobrze jeździć na kursie. To wymaga przejechania tysięcy km - zarówno w dużym jak i małym mieście, na autostradzie i na dziurawej jednopasmówce z koleinami, zdobycia doświadczenia w różnych warunkach pogodowych i o różnych porach roku, wyczucia różnicy w zachowaniu pustego i załadowanego samochodu... Kurs ma dawać podstawy, nauka jazdy to kolejne lata treningu. Co w takim razie zrobić? Ja skłaniałbym się ku pomysłowi że przez pierwsze 2-3 lata nowy kierowca mógłby prowadzić pojazd jedynie w towarzystwie osoby mającej np. min. 10 letni staż w prowadzeniu samochodu.
Mam za sobą około 200,000 km i nie nazwę siebie świetnym kierowcą bo wiem, że zarówna ja jak i każdy inny kierowca popełniamy błędy. Na co dzień jeżdżę po dużym mieście ale to nie znaczy że jeśli pojadę to innej "metropolii" to czuję się tam jak ryba w wodzie. Nawet świetny kierowca z mln km na karku w nieznanym mieście będzie popełniał błędy - bo nigdy nie wie jak rozrysowane są znaki poziome na następnym skrzyżowaniu, nie wie jak wyglądały zatarte już strzałki na trójpasmowym rondzie, jeśli szuka jakiejś ulicy to nigdy nie będzie poruszał się z prędkością porównywalną do "tubylców" itd.
Janosikkk nie wiem o czym piszesz ale w Polsce ubezpiecza się samochód a nie kierowce. Wiek kierowcy nie ma żadnego znaczenia. Składka zależy od wieku i zniżek właściciela pojazdu. Właścicielami są zazwyczaj rodzice i to oni płacą składki. Wysokość odszkodowanie także nie zależy od wieku prowadzącego - ważne aby miał uprawnienia do prowadzenia pojazdu.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 18:12
Piszecie o zbyt małym doświadczeniu, wyniesionym z kursu na prawo jazdy. W okresie jak ja robiłem „prawko”, tj. 14 lat temu, kurs jeszcze w LOK-u, przewidywał 20 godzin jazdy, nie mam pojęcia jak to wygląda teraz. Nie mniej myślę że aż zbyt wielkiej rewolucji od tamtego czasu to nie ma, więc ile godzin potrzeba żeby być dobrym kierowcą? Każdy powie że o wiele więcej niż do tej pory, OK. zgadzam się z tym. Ale powiedzcie ile teraz kosztuje taki kurs? Zapewne sporo kasy, 1000zł pewnie już dawno przekroczył, i jak tak czasami podsłucham rozmowy na ten temat to wszyscy są zgodni, że już ta cena to zbyt duży koszt. A teraz chcąc „wypuścić” na polskie drogi doświadczonego kierowcę, trzeba oczywiście podnieść opłaty. I za chwilę okaże się że aby zdać kurs na prawo jazdy, trzeba będzie zaciągać drogie kredyty w bankach, choć i tak już teraz są tacy co płacą w ratach bo niestety, na raz za drogo. Dlatego prawo jazdy powinno być osiągalne dla wszystkich, a nie dla dzieci bogatych rodziców, to pierwsza sprawa, druga, to adept kursu na prawo jazdy, powinien mieć tę świadomość że jak już skończył kurs, nawet ten, o którym wspominacie tzn. ulepszony, to wcale nie jest kierowcą „pierwsza klasa”. Zresztą takich kierowców nie ma, a ci co tak właśnie myślą, najczęściej giną.
A jak się nie ma doświadczenia, bądź ma się go mało, to zawsze trzeba mierzyć siły na zamiary i powinno być dobrze.
I jeszcze jedno powiem, tak na koniec. W tym temacie będzie tyle pomysłów co piszących, ale niczego się nie zmieni, dopóty dopóki wszyscy polscy kierowcy zasiadając za „kółko”, rozum i rozwagę będą zostawiać w domu.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum