Wysłany: 2009-02-25, 12:54 Leczenie w Polsce i za granicą
Wątek wydzielony
Administrator napisał/a:
Jeśli ktoś chce się leczyć w normalnych warunkach to polecam Niemcy.Zabiegi i badania bardzo często tańsze niż w prywatnych polskich klinikach i zazwyczaj wychodzi także taniej niż zapłacenie łapówki w polskim szpitalu aby człowieka łaskawie przyjęli bez oczekiwania w ogromnej kolejce.
Zainteresowalam się problemem, ponieważ mam trochę rodziny w Niemczech i po Twoim tekście zastanawiam się, dlaczego na "leczenie" np. stomatologiczne jadą do kraju....skoro tam tak tanio...lub taniej niż w Polsce ?
Mozesz podać jakieś konkretne ceny tych usług medycznych w kraju i w Niemczech dowodzące oszczędności w porównaniu z Polską ? Jestem żywo zainteresowana.
Ponieważ lubię góglować to coś takiego...
http://www.euromedtour-sz...ka_medyczna.htm znalazalam. Pozdrowienia.
Ostatnio zmieniony przez Administrator 2009-02-27, 15:12, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-02-25, 13:09
Dentyści akurat są tańsi w Polsce - to dlatego że w Polsce od lat jest duża konkurencja - do otworzenia gabinetu nie potrzeba nie wiadomo jakich środków finansowych. Ja piszę o zabiegach i niektórych badaniach. Pamiętaj, że Polskie i Niemieckie szpitale dzieli przepaść. U nas leczą i operują metodami o których dawno już tam zapomniano. Wszystko co się da, wykonują laparoskopowo, u nas tną jak leci . Dlaczego? Bo jest znacznie taniej. Nikogo nie obchodzi że później masz bliznę 10 czy 20cm. Żeby chociaż zszywali potem śródskórnie, to nic nie kosztuje, tylko trwa chwilę dłużej. Tylko znów pytanie - po co? Aby pacjent miał mniej widoczną bliznę? To co tam jest normą u nas wykonują praktycznie tylko plastycy. Nie porównuj więc cenowo usług na kompletnie różnym poziomie. Poza tym leczenie człowieka to nie naprawa samochodu i nie ma ustalonych sztywno cen. Zależą one np. od tego jakie należy przeprowadzić badania, od grupy krwi pacjenta itd.
Wystarczy wejść do typowego polskiego i niemieckiego szpitala i zrozumiesz o czym mówię. U nas powymyślali jakieś obowiązkowe ochraniacze na obuwie a i tak wszędzie jest syf i brud (nikt nie rozumie że wystarczy regularnie sprzątać i malować?). O różnicy w podejściu do pacjentów nie będę wspominał, bo jest jeszcze większa niż w kwestii estetyki. Nikt mi nie wmówi, że Niemiec z własnej woli zostałby w publicznym polskim szpitalu po jego obejrzeniu na własne oczy.
U nas rynek prywatnych klinik dopiero raczkuje, brakuje konkurencji. Rozmawiałem z polskim lekarzem który pracuje w Niemczech i to od niego dowiedziałem się o tym, że w Niemczech jest taniej niż w polskich prywatnych klinikach.
Dentyści akurat są tańsi w Polsce - to dlatego że w Polsce od lat jest duża konkurencja - do otworzenia gabinetu nie potrzeba nie wiadomo jakich środków finansowych. Ja piszę o zabiegach i niektórych badaniach. Pamiętaj, że Polskie i Niemieckie szpitale dzieli przepaść. U nas leczą i operują metodami o których dawno już tam zapomniano. Wszystko co się da, wykonują laparoskopowo, u nas tną jak leci . Dlaczego? Bo jest znacznie taniej. Nikogo nie obchodzi że później masz bliznę 10 czy 20cm. Żeby chociaż zszywali potem śródskórnie, to nic nie kosztuje, tylko trwa chwilę dłużej. Tylko znów pytanie - po co? Aby pacjent miał mniej widoczną bliznę? To co tam jest normą u nas wykonują praktycznie tylko plastycy. Nie porównuj więc cenowo usług na kompletnie różnym poziomie. Poza tym leczenie człowieka to nie naprawa samochodu i nie ma ustalonych sztywno cen. Zależą one np. od tego jakie należy przeprowadzić badania, od grupy krwi pacjenta itd.
Wystarczy wejść do typowego polskiego i niemieckiego szpitala i zrozumiesz o czym mówię. U nas powymyślali jakieś obowiązkowe ochraniacze na obuwie a i tak wszędzie jest syf i brud (nikt nie rozumie że wystarczy regularnie sprzątać i malować?). O różnicy w podejściu do pacjentów nie będę wspominał, bo jest jeszcze większa niż w kwestii estetyki. Nikt mi nie wmówi, że Niemiec z własnej woli zostałby w publicznym polskim szpitalu po jego obejrzeniu na własne oczy.
U nas rynek prywatnych klinik dopiero raczkuje, brakuje konkurencji. Rozmawiałem z polskim lekarzem który pracuje w Niemczech i to od niego dowiedziałem się o tym, że w Niemczech jest taniej niż w polskich prywatnych klinikach.
Sorki, że się czepiam, ale jestem trochę....czepialska...jak to kobieta
1. konkurencja dentystyczna....twierdzisz, że w Niemczech jej nie ma i dlatego jest tam drożej ? Nie sądzę...a nawet jestem pewna....,że jest.
2. laparo...cośtam... Ciotka była operowana laparoskopowo w Wieluniu...5 lat temu...w Sieradzu robią zabiegi takie podobno ( dr krewny mi mówił) już od nastu lat.
3. To, że leczenie człowieka to nie naprawa auta, to wiem, mimo żem blondynką
4. Typowy szpital niemiecki różni się znacznie od typowego szpitala w Polscd to też wiem, widziałam. Wiem także dlaczego...to problem kasy jaka idzie na te cele w Polsce i w Niemczech.
Uczono mnie także w szkole, że jak na coś są duże naklady finansowe....to i usługi z tym związne są zazwyczaj droższe...takie prawa ekonomii, zresztą leczenie to wogóle odlot cenowy...gdzie by na to nie patrzyło się. Zgadza się ?
Na koniec taki link...jak to słodko i taniej jest w Niemczech....poza oczywistym wyższym przeciętnie poziomem opieki zdrowotnej, bo to poza sporem.
http://leczenie-zagranica...825&l=&id=55525
Kończę, bo to już w sumie dyskusja poza tematem, ktorego i tak nie rozumie...i trochę mnie nudzi...jak to blondynkę
Pomógł: 7 razy Wiek: 51 Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 516 Skąd: Z lasu
Wysłany: 2009-02-26, 23:52
Administrator napisał/a:
Dentyści akurat są tańsi w Polsce - to dlatego że w Polsce od lat jest duża konkurencja - do otworzenia gabinetu nie potrzeba nie wiadomo jakich środków finansowych.
widzę, ze kolega śmiga w temacie, więc może kilka szczegółów a może dzięki nim będę miał lżejsze życie bo otworzę sobie taki gabinet, zatrudnię denta żeby tyrał na mnie i moje uciechy to ile kosztuje otwarcie takiego gabinetu- jakie środki??? Bardzo jestem ciekawy
Co do samego wieluńskiego szpitala to zapewne po sprawnie przeprowadzonych przekształceniach, redukcji kadry może on generować jakikolwiek zysk, choć pewnie nie możemy liczyć na sprawnego zarządce pokroju tych co wyciągają palcówki na prostą to po umorzeniu części zaległych należności i przekształceniach szpital może nawet się obronić i istnieć nadal
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-02-27, 10:07
jozefina22 napisał/a:
1. konkurencja dentystyczna....twierdzisz, że w Niemczech jej nie ma i dlatego jest tam drożej ? Nie sądzę...a nawet jestem pewna....,że jest.
Owszem na rynku dentystycznym konkurencja jest i w Polsce i w Niemczech. Tylko w Polsce nie ma konkurencji jeśli chodzi o prywatne kliniki z prawdziwego zdarzenia. Podobnie jak z Autoryzowanymi Serwisami samochodowymi. Ludzie mieszkające przy granicy Niemieckiej i serwisujący auta w ASO, jeżdżą je naprawiać do Niemiec. Poziom usług wyższy i ceny niższe. Szczególnie oryginalne części (20-30% taniej).
jozefina22 napisał/a:
2. laparo...cośtam... Ciotka była operowana laparoskopowo w Wieluniu...5 lat temu...w Sieradzu robią zabiegi takie podobno ( dr krewny mi mówił) już od nastu lat.
Ja nie mówię że u nas tak nie operują. Pisałem że rzadko w porównaniu do krajów zachodnich. Siostra jest lekarzem w łódzkim szpitalu, więc mniej więcej się orientuje
jozefina22 napisał/a:
Uczono mnie także w szkole, że jak na coś są duże naklady finansowe....to i usługi z tym związne są zazwyczaj droższe...takie prawa ekonomii, zresztą leczenie to wogóle odlot cenowy...gdzie by na to nie patrzyło się. Zgadza się ?
Dobrze Cię uczono, ale ekonomia i polskie szpitale nie mają ze sobą nic wspólnego. Podam przykład. W Polsce bardzo często za leczenie konkretnej jednostki chorobowej, szpital otrzymuje pieniądze w zależności od tego ile trwa leczenie. Np. jeśli pacjent wyjdzie ze szpitala przed okresem 7 dni szpital dostanie 8,000 a jeśli poleży jeszcze 3 dni np. 20,000. Ordynatorzy nakazują więc lekarzom alby nie wypuszczali pacjentów za wcześnie.
Normalną praktyką jest także wpisywanie w dokumentację innego zabiegu (droższego) niż był dokonany . To nie są wymyślone przykłady, to są autentyczne przypadki z oddziału chirurgii jednego ze szpitali. W innych jest to samo.
I gdzie tu ekonomia i dążenie do obniżenia kosztów? Jest wręcz odwrotnie.
W Niemczech po wielu zabiegach pod narkozą wychodzisz ze szpitala tego samego dnia po 4-5 godzinach. Dzięki temu Ciebie to mniej kosztuje, a szpital ma wolne łóżko na przyjęcie następnego pacjenta. W Polsce zazwyczaj leżysz jeszcze kilka dni. Tam przychodzisz na zabieg rano tego samego dnia, u nas zazwyczaj musisz się położyć wcześniej itd.
Leczenie na oślep to także w Polsce norma bo lekarz ma np. limit na konkretne badanie (np. 3 w miesiącu) itd. Nikogo nie interesuje że leczenie potrwa dłużej, lub pierwsza diagnoza będzie nieprawidłowa...
jozefina22 napisał/a:
Kończę, bo to już w sumie dyskusja poza tematem, ktorego i tak nie rozumie...i trochę mnie nudzi...jak to blondynkę
Ja też nie rozumiem, bo to co się w Polsce dzieje jest chore. Nie widzę nic złego w wyciąganiu własnych wniosków, nawet jeśli czasem się mylę. Pozdrawiam.
Syn Mariana napisał/a:
widzę, ze kolega śmiga w temacie, więc może kilka szczegółów a może dzięki nim będę miał lżejsze życie bo otworzę sobie taki gabinet, zatrudnię denta żeby tyrał na mnie i moje uciechy to ile kosztuje otwarcie takiego gabinetu- jakie środki??? Bardzo jestem ciekawy
Ok. 150,000 zł wystarczy na otworzenie przyzwoitego gabinetu stomatologicznego. Górna granica jest praktycznie nieograniczona bo są fotele za 30,000zł i po 300,000zł. Nie sądzę aby 150 tys. to było dużo biorąc pod uwagę jakie dochody przynosi gabinet. Pisząc niewiele miałem na myśli porównanie do kosztów otworzenia sali zabiegowej. To są dopiero ogromne pieniądze. Nawet na zachodzie nie stać na to lekarzy i dlatego sale zabiegowe/operacyjne są tam wynajmowane lekarzom na godziny.
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-03-04, 10:05
Coś w temacie. Dzisiejszy artykuł:
Cytat:
"Polska" ujawnia najbardziej absurdalny proceder w naszej służbie zdrowia. Szpitale na siłę kładą do łóżek niewymagających hospitalizacji ludzi tylko po to, by na nich zarabiać. A my wszyscy płacimy za to z naszych podatków. Sposób na wyciągnięcie pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia jest bardzo prosty. Chorzy na reumatyzm muszą brać leki w postaci podskórnych zastrzyków. Wcześniej szpitale wydawały lek chorym, a ci sami robili sobie zastrzyk w domu, podobnie jak chorzy na cukrzycę.
Teraz niektóre lecznice stawiają pacjentów przed wyborem: Kładź się na oddział i damy ci lek albo odejdź z kwitkiem. Szantaż jest skuteczny, bo leki nie są refundowane, a miesięczna kuracja kosztuje ok. 4 tys. zł.
- Żeby normalnie funkcjonować, muszę co miesiąc przeleżeć w szpitalu nawet osiem dni. W tym czasie nie robią mi nawet żadnych badań, co najwyżej pobierają krew - mówi "Polsce" Bartłomiej Kuchta, prezes stowarzyszenia chorych na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa (ZZSK). Stowarzyszenie policzyło, że tylko na Dolnym Śląsku szpitale w ten sposób wyłudzają z kasy NFZ 42 tys. zł miesięcznie. W całej Polsce już co piąta lecznica stosuje przymusową hospitalizację.
Decyzję szpitali próbuje usprawiedliwić prof. Piotr Wiland, p.o. krajowego konsultanta ds. reumatologii. - Podawanie pacjentom leków opłaca się tylko wtedy, gdy chory przez minimum trzy dni leży w szpitalu. NFZ powinien objąć leczenie tzw. programem terapeutycznym i uruchomić na nie specjalną pulę pieniędzy - mówi profesor. NFZ zamiast tego stawia na walkę ze szpitalami stosującymi przymusową hospitalizację. Chce zmienić prawo tak, by chorzy mogli brać leki z przychodni. Na razie sprawę zbada prokurator.
Pacjenci leczący się z reumatyzmu oskarżają dyrektorów szpitali o oszustwo. Stają bowiem przed ultimatum: albo na kilka dni położą się do szpitalnego łóżka, albo w ogóle nie dostaną leków. - To przestępstwo - oburzają się chorzy i powiadamiają prokuraturę.
23-letni Mateusz Wójcicki z Wrocławia choruje na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa (ZZSK). Raz w tygodniu musi przyjmować tzw. leki biologiczne, które pozwalają mu normalnie funkcjonować. Do tej pory sam wstrzykiwał sobie leki w domu i raz w miesiącu zgłaszał się na kontrolę do lekarza. Teraz, co miesiąc musi w sumie przeleżeć w szpitalu osiem dni. Inaczej wcale nie dostanie leku.
- Nie mam innego wyboru. Albo będę inwalidą życiowym, bo w końcu stracę pracę przez ciągłe nieobecności, albo zdrowotnym, bo bez leków czeka mnie renta - mówi Wójcicki.
W podobnej sytuacji może być nawet 2 tys. osób cierpiących na choroby reumatyczne. Korzystają z terapii drogimi lekami biologicznymi, np. etanerceptem, którego miesięczna dawka kosztuje ponad 4 tys. zł. Żeby otrzymać lek, chorzy zmuszani są do przymusowej hospitalizacji.
- Dzięki takiemu zabiegowi szpital zyskuje dodatkowe pieniądze z NFZ. Nikogo nie interesuje to, że to dezorganizuje życie chorych i naraża ich na koszty - mówi Bartłomiej Kuchta ze stowarzyszenia skupiającego chorych na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Dlatego stowarzyszenie postanowiło złożyć doniesienie do prokuratury. - Naszym zdaniem doszło do oszustwa. Poza tym pacjentom został utrudniony dostęp do usług medycznych przez to, że przez osiem dni w miesiącu są wyłączeni z życia - uważa mecenas Łukasz Musiał.
Z szacunków stowarzyszenia wynika, że do przymusowej hospitalizacji zmusza pacjentów już 19 proc. lecznic w całym kraju, m.in. w Warszawie, Sosnowcu czy Poznaniu. Na czarnej liście znalazł się również Szpital Specjalistyczny nr 1 w Bytomiu. Maria Głowacka, ordynator oddziału reumatologicznego tej lecznicy, tłumaczy, że przymusowa hospitalizacja to fikcja. - Do łóżka trafia tylko pacjent, którego musimy zdiagnozować. W większości przypadków hospitalizacja ogranicza się tylko do założenia karty choroby, ale bez konieczności leżenia w szpitalu - mówi "Polsce" Głowacka.
Jednak zdaniem NFZ to niedopuszczalna praktyka. - Przygotowujemy przepisy uniemożliwiającą takie sytuacje. Leki podskórne będą mogły być podawane pacjentom w trybie ambulatoryjnym nawet w przychodni - mówi Edyta Grabowska-Woźniak z centrali NFZ.
Zdaniem prof. Piotra Wilanda, p.o. krajowego konsultanta ds. reumatologii, rozwiązaniem problemu byłoby uruchomienie tzw. programu terapeutycznego regulującego leczenie chorych na ZZSK. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Agencja Oceny Technologii Medycznych rekomendowała ministrowi zdrowia to rozwiązanie. W Polsce na choroby reumatyczne cierpi ok. 9 mln osób.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum