Nieprzytomna 14-latka pijana i pod wpływem narkotyków
W Lublinie trafiła do szpitala pijana nastolatka. Badanie krwi wykazało prawie 1,5 promila alkoholu. 14-letnia Dagmara była też pod wpływem narkotyków.
Dziewczyna była nieprzytomna, kiedy trafiła na oddział gastrologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego. Jej stan lekarze określają jako średnio-ciężki. Po badaniu moczu okazało się także, że była pod wpływem narkotyku. Policja ustala w jakich okolicznościach i z kim dziwczyna piła alkohol i zażywała narkotyki.
Pomogła: 12 razy Wiek: 44 Dołączyła: 17 Lis 2005 Posty: 1648 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2005-12-29, 22:54
może go nigdy nia miała....
a tak swoja drogą, myslicie, że to tylko jej wina czy rodziców?
w końcu któs ja wychowal, albo i nie...
MiLeNa [Usunięty]
Wysłany: 2005-12-30, 00:10
Absurd..14-latka pod wpływem alkoholu i narkotyków..
Według mnie, to w dużej mierze wina jej rodziców, co robili,gdzie byli kiedy córeczka zażywała/spożywała narkotyki/alkohol?
Skoro jednak ustalają Z KIM piła ten alkohol, przyczyny można też szukać w jej otoczeniu, a nie tylko w wychowaniu.
A nie uważasz że jedno ściśle wiąże się z drugim???
To rodzice nie powinni dopuścic żeby dziecko wpadło w złe towarzystwo.
Jeżeli ktoś jest dobrze wychowany to nie wpada w złe towarzystwo. A jeżeli juz wpada to znaczy że coś jest nie tak z jego wychowaniem.
Teraz młodzież jest wychowywana bezstresowo. Kiedyś jak coś przeskrobałem to dostałem wytrzask od ojca i wiedziałem że nie wolno mi tego robić. Ojciec był moim największym autorytetem, pomimo że dał mi w tyłek. Teraz młodzież nie ma autorytetów ani w domu ani w szkole (nauczyciele są niczym). Kiedyś nauczyciel w szkole to był ktoś. Pamiętam jak dziś, jak dostałem linijka po łapach... i nie poszedłem z tym do ojca, bo mój ojciec wiedział że nauczyciel miał rację i że mi się należało, mało tego to jak bym sie poskarzył ojcu to jeszcze by mi poprawił. Teraz to rodzice podaliby nauczyciela do sądu. Ale dobrze im tak (rodzicom). Hoduja sobie wrzód na własnym tyłku który kiedyś im pęknie. Byle tylko nie w ten sposób, jak został opisany powyżej (chociaż są gorsze przypadki).
Niestety mści się bezstresowe wychowanie... i to się dopiero zaczyna (młodociani mordercy, napady na starsze osoby, pobicia, narkotyki itp itd... (wśród coraz młodszych "dzieci")
A nie uważasz że jedno ściśle wiąże się z drugim???
To rodzice nie powinni dopuścic żeby dziecko wpadło w złe towarzystwo.
Właśnie nie uważam. Mowa była o jej rodzicach, a nie rodzicach jej znajomych, którzy są chyba bardziej winni temu jakie to jej towarzystwo jest.
Załóżmy, że dziewczyna trafi do takiej klasy, w końcu własni rodzice jej składu klasy w szkole nie wybierają. Trudno, żeby się izolowała od wszystkich z niej, chyba, że to potrafi. "Cieszy się tym co ma", czyli zawiera z tymi kwiatkami znajomości, często bliższe, co ma wiadomo jakie skutki.
O zgrozo! Mnie to nawet nie dziwi... dopiero 14 lat? W ubiegły weekend widzialam jak ok 10-latek pod płotem wymiotuje, drugi stoi obok i trzyma puszkę z piwem. Nie dziwie sie tym dzieciakom, tylko rodzicom. Nie można trzymać się jakiś sztywnych regół. Według mnie zawodzi intuicja rodzicielska, której w żaden sposób nie mozna sie nauczyc.
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2005-12-30, 18:25
Archdevil napisał/a:
Właśnie nie uważam. Mowa była o jej rodzicach, a nie rodzicach jej znajomych, którzy są chyba bardziej winni temu jakie to jej towarzystwo jest.
Załóżmy, że dziewczyna trafi do takiej klasy, w końcu własni rodzice jej składu klasy w szkole nie wybierają. Trudno, żeby się izolowała od wszystkich z niej, chyba, że to potrafi. "Cieszy się tym co ma", czyli zawiera z tymi kwiatkami znajomości, często bliższe, co ma wiadomo jakie skutki.
Właśnie pisze o jej rodzicach. Powinni wiedzieć z kim ich córka się zadaje (nigdzie nie pisałem o rodzicach jej towarzystwa).
Załóżmy że dziewczyna trafia do jakiejkolwiek klasy... są różne szkoły ale nie znajdziesz takiej klasy w której jest sam element. I tu włąsnie dochodzi do głosu wychowanie. Jeżeli dzieciak jest dobrze wychowany tobędzie potrafił rozróżnić na co może sobie pozwolić a na co nie i z kim może sie zadawać.
Przeżyłem juz trochę i chodziłem do różnych szkół i wiele widziałem. Widziałem młodzież która kopciła po kątach papierosy, ale potrafiłem stwierdzić że to jest złe i tego nie robiłem. Podobnie było z alkoholem i narkotykami. To że inni to robili to wcale nie oznaczało że ja to muszę też robić. Dlaczego? Bo tak mnie wychowano.
Miałem bardzo rygorystycznego ojca i nieraz dostałem w tyłek. Z perspektywy lat widze że mój rodzic miał rację i uważam że otrzymałem prawidłowe wychowanie.
Dlatego rodzice są odpowiedzialni za to co robią ich dzieci. Wychowanie właściwie można nazwać inaczej ukształtowanym sumieniem. To dziecko powinno wiedzieć co jest dobre a co złe, a to zalezy właśnie od tego jak jego sumienie zostanie ukształtowane. I trzeba to robić jak najwcześniej bo w wieku 14-17 lat gdy pojawia się bunt młodzienczy może być za późno.
Pomogła: 12 razy Wiek: 44 Dołączyła: 17 Lis 2005 Posty: 1648 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2005-12-30, 22:24
gregg, chyba cie musze przeprosic ty madry facet jestes
zgodze sie, ze glowna odpowiedzialnosc za czyny dzieci ponosza rodzice, ale nie oszukujmy sie... widzialam mnostwo dzieciakow z tzw dobrych domow, ktore mialy naprawde dobre stosunki z rodzicami, ale i tak daly sie wciagnac kolegom w swoje 'zabawy'
niektorzy chca sie wszedzie dopasowac...
poza tym tu chodzi chyba tez o kompleksy... jestem moze w czyms gorszy ale za to robie cos, co jest zabronione... itp
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2005-12-30, 22:50
daff, nie wiem za co mnie przepraszasz... ale dzięki.
Masz rację, że dzieciaki nieraz chcą się dopasować, że dzieciaki z "dobrych domów" wpadaja w złe towarzystwo. Ale według mnie jest dość poważna przyczyna tego że to robią. Rodzice przeważnie sa tak zabiegani i zapracowani że nie maja czasu zaopiekować sie swoją pociechą. Dochodzi jeszcze do tego szkoła, gdzie nauczyciele nie mogą zwrócić na nic uwagi bo sie boją, a boją sie właśnie rodziców z "dobrych domów", bo ci potrafią dokuczyć. I koło sie zamyka.
Temat poruszony tutaj nie jest taki całkowicie prosty. Jest więcej czynników które wpływają na zachowanie nastolatków. Ale według mnie takimi podstawowymi są właśnie, wychowanie, brak pozytywnych wzorców.
Podam taki przykład.
Kiedyś powiedziałem sobie że bedę chodził na treningi karate. Bałem sie pójść na pierwszy trening bo myślałem że będą tam chodzić same zabijaki i łobuzy. Poszedłem i co sie okazało? Że ludzie którzy tam uczęszczali mieli bardzo pozytywny wzorzec w postaci trenera. To on ucząc ich technik walki wręcz potrafił to tak pokazać że żaden z nich nie wykorzystał tego w złych celach. Wiem że zaraz bedą głosy że zdarzaja się takie osoby co to wykorzystują ale jak w kazdym stadzie znajdzie sie jedna czarna owca.
Dlatego zachęcam wszystkich nastolatków żeby znaleźli sobie jakieś hobby. Dla jednego niech to będzie karate, dla innego fotografika albo bierki. Ale bycie w grupie i pozytywne wzorce potrafią zagłuszyć chęć do wybryków takich jak opisane powyżej przypadek dziewczyny.
Właśnie pisze o jej rodzicach. Powinni wiedzieć z kim ich córka się zadaje (nigdzie nie pisałem o rodzicach jej towarzystwa).
Właśnie dlatego ja napisałem o rodzicach jej towarzystwa, bo tam znalazłem silniejsze źródło w sytuacji, którą podałem :) Sądzisz, że powinni wiedzieć z kim się zadają (i masz rację), jednak nikt nie lubi kontrolowania, a szczególnie w tym wieku, kiedy wszyscy chcą być niezależni.
gregg napisał/a:
Załóżmy że dziewczyna trafia do jakiejkolwiek klasy... są różne szkoły ale nie znajdziesz takiej klasy w której jest sam element. I tu włąsnie dochodzi do głosu wychowanie. Jeżeli dzieciak jest dobrze wychowany tobędzie potrafił rozróżnić na co może sobie pozwolić a na co nie i z kim może sie zadawać.
Jeśli w klasie ma tylko poszczególne jednostki (przykładowo 2-3 osoby) wychowane "rozrywkowo", to jak najbardziej. Nie mogę się nie zgodzić :)
gregg napisał/a:
Przeżyłem juz trochę i chodziłem do różnych szkół i wiele widziałem. Widziałem młodzież która kopciła po kątach papierosy, ale potrafiłem stwierdzić że to jest złe i tego nie robiłem. Podobnie było z alkoholem i narkotykami. To że inni to robili to wcale nie oznaczało że ja to muszę też robić. Dlaczego? Bo tak mnie wychowano.
Miałem bardzo rygorystycznego ojca i nieraz dostałem w tyłek. Z perspektywy lat widze że mój rodzic miał rację i uważam że otrzymałem prawidłowe wychowanie.
Do wychowania można tu również dodać siłę charakteru :>
gregg napisał/a:
Dlatego rodzice są odpowiedzialni za to co robią ich dzieci. Wychowanie właściwie można nazwać inaczej ukształtowanym sumieniem. To dziecko powinno wiedzieć co jest dobre a co złe, a to zalezy właśnie od tego jak jego sumienie zostanie ukształtowane. I trzeba to robić jak najwcześniej bo w wieku 14-17 lat gdy pojawia się bunt młodzienczy może być za późno.
Pogrubione stwierdzenie powinno chyba być myślą przewodnią :>
Rodzice rodzicami, znajomi znajomymi, a ja i tak uwazam, ze kazdy czlowiek musi po prostu troche bledow popelnic, zeby nauczyc sie zycia.
Wina za wlasne glupie postepowanie mozna obarczac mame, tate, babcie, kolezanke i ksiedza!!! Szczerze mowiac nawet 14 letni dzieciak wie co robi. Umartwianie sie i zastanawianie czyja to wina nic nie zmienil. Owszem, rodzice powinni pokazac dziecku wlasciwa droge ale na tym ich rola sie konczy. Im szybciej dzieciak nauczy sie odpowiadac za to co robi tym lepiej. a jak nie....to jego strata....nikt nie obiecywal, ze zycie bedzie latwe
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2005-12-31, 13:24
magda napisał/a:
...Szczerze mowiac nawet 14 letni dzieciak wie co robi... Im szybciej dzieciak nauczy sie odpowiadac za to co robi tym lepiej...
Nie podoba mi się takie podejście do sprawy. Z takiego podejścia wynika jedynie że dzieciak powinien odpowiadać za to co robi. Z jednym małym ale... Jeżeli zostawi się go samemu sobie nie będzie sobie zdawał sprawy z konsekwencji jakie poniesie i jakie czyny popełni. Mówię o zdarzeniach które później powodują dramaty. Według mnie właśnie z takiego podejścia do wychowania mamy 14to letnich bandziorów, morderców i przestępców. Poprostu oni kradną i łamia prawo do czasu aż nie zostaną złapani, a wtedy pojawiają sie rodzice i okazuje się że dzieciak był z "dobrego domu". Wtedy pojawia się pytanie gdzie byli wcześniej i dlaczego nie nauczyli dzieciaka uczciwości.
Dzieci trzeba wychowywać a nie zostawia na pastwę ulicy bo sie same nauczą i poniosa konsekwencje... jak zabiją pójdą siedzieć na długo... jak pobiją pójdą siedzieć na krótko... jak zaczną ćpać to poniosą uszczerbek na zdrowiu itd.. Mam na myśli to, że wtedy jest już za późno.
magda [Usunięty]
Wysłany: 2005-12-31, 16:48
Jezelli mowimy tu o normalnych, a nie patologicznych rodzinach, to chyba nikt nie watpi, ze kazdy rodzic stara sie jak moze, zeby wychowac swoje dziecko na pozadnego obybatela. Wiec nawet jesli dzieciak z 'porzadnej rodziny' robi jakies glupstwa to dlaczego wszyscy od razu patrza w strone 'wyrodnych rodzicow' , ktorzy zle wychowali swoje dziecko??
Zgadzam sie, ze rodzina i wychowanie maja bardzo duzy wplyw na mlodego czlowieka. Czasem jednak, pomimo staran...cos idzie nie po ich mysli. I co wtedy? Zli rodzice, prawda??
Wychowanie dzieciakow wbrew pozorom nie jest takie latwe. Latwo powiedziec ' nauczyc dziecka uczciwosci'. Tylko jak?? Czy naprawde istnieje jakas cudowna recepta? Czy tez moze pomimo wszelkich staran, dzieciaki i tak beda probowac rzeczy, ktorych sie im zabrania, beda testowac, uczyc sie na wlasnych bledach. Ile razy sie przeciez slyszy: 'przeciez on byl z takiej porzadnej rodziny'... I moze to prawda. Do pewnego czasu rodzice sa w stanie calkowicie kontrolowac swoje dzieci, ale przychodzi moment, gdy ida one do szkoly, wkraczaja w dorosle zycie. I, byc moze niestety (choc bardziej podoba mi sie opcja 'na szczescie') nikt nie jest w stanie przezyc zycia za kogos innego. Kazdy ma swoje zycie i to co z nim zrobi zalezy wylacznie od niego.
Kiedy bierzemy zycie we wlasne rece, dzieje sie rzecz straszna: Nie ma na kogo zwalic winy!!!
W jaki sposob maja myslec dzieciaki, ktore robiac cos zlego(a one naprawde doskonale wiedza co robia) slysza wokol jaka ich matka jest wyrodna, i jaki ojciec zly, bo wychowali takiego 'potwora'.???
Mimo wszystko mysle, ze powinno sie pozwolic ludziom odpowiadac za swoje wlasne uczynki. W przeciwnym razie nigdy nie naucza sie odpowiedzialnosci.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum